środa, 21 września 2011

Ostatni nocny

Zgodnie z postulowaną "zmianą filozofii korzystania z autobusów" najwyraźniej w dyspucie górę biorą zwolennicy tzw. brzytwy Banaszka. Teoria ta znajduje swą dogłębną analizę w wielu prezentacjach i uczonych elaboratach ale najkrócej da się ją wyrazić w języku menedżeryzmu stosowanego: tniemy do kroćset gdzie się da! Tniemy zatem połączenia nocne, teraz autobusy będą kursować co godzinę. Dzięki temu każdy z nas będzie mógł zaśpiewać sobie "taaaaak tak wygląda moje miasto nocą", ponieważ perspektywa tkwienia na przystanku przez długi czas wielu skłoni do prób przebicia się do miejsca zamieszkania z popularnego kamasza. Na zdjęciu: ostatni nocny do jumy {ang: jamy] - czyt. domu.

sobota, 17 września 2011

Transport...

Wiadomo, mamy tydzień zrównoważonego transportu. To bardzo fajne. Natomiast ogólnie nasz transport produkuje niezrównoważonych - mam osobiste przykłady z powrotów z pracy przez remontowane odcinki dróg. Manewry kierownicą, jakie wykonują niektórzy desperaci przywodzą na myśl kręcenie kołem sterowym brygantyny, atakowanej przez krakena. A dziś wracam ci ja rowerem, pod górę mozolnie podjeżdżam, aż tu na przystanku dziadyga podryguje mi mi macha, że wolno jadę, że blee tam, coś. Ja na to pytam "co ty gadasz?" i się zatrzymuję. A on... w krzaki. No ale mniejsza. A może to niezrównoważeni "produkują" nasz transport?
Tak czy owak Zenon Nowak. Na zdjęciu: skwer jego imienia.

poniedziałek, 12 września 2011

Dziwne rzeczy!

Moim zdaniem w tych duńskich klockach jest jest jakaś substancja, która sprawia, że po wieloletnim obcowaniu z nimi człowiek robi się... bo ja wiem? Dziwny. Normalnie bowiem, jak komu coś wychodzi, to się tego kogoś nie lubi, prawda? Małe sukcesy w postaci trzyletnego Forda Fiesta jesteśmy skłonni tolerować. Ale jakieś duże, prawdziwe SUKCESY? Tfu!

Gdy naraz okazuje się, że jest sobie facet z Łodzi, któremu coś wychodzi. A że mu wychodzi widzą w Europie i dają mu nagrodę.

Nie no, skandal, dziadostwo... eee. i tu naraz!

ZAMIAST SARKAĆ TO SIĘ CIESZYMY I GRATULUJEMY!

Na zdjęciu: Dźwig Candrowicza - który nas podniesie na chwilę i pokaże nam, że się da, że trzeba chcieć i mieć odwagę. I robić.

Jak też się cieszycie, to się idźcie przebadać. Albo nie.

niedziela, 11 września 2011

Koniec z prowincją!

Legomeny - prawdziwie internacjonalistyczny blog o niczym dla każdego - niebezpiecznie oscylują wokół bieżącego komentarza na tematy mało budujące. Samemu zaciemnieniu Łodzi poświęciliśmy ze trzy wpisy. Popisom ZDiTu kilka. Czas na coś na prawdziwie kosmiczną skalę!

W okresie kampanii wyborczej rząd wyciągnął z rękawa prawdziwego asa. A nawet dwa. Z jokerem. Podczas konwencji odpalono pierwszy polski statek kosmiczny "Mikołaj Kopernik". (Miał być Kasztelan ale się okazało, że istnieje już piwo o tej nazwie i trzeba było szybko szukać nowej). Rakieta właściwie tylko lata, niczego nie robi, ot, taki większy wiropłat z bałtyckiej plaży. No ale cieszy o niebo więcej i to dosłownie.

Na zdjęciu: łódzcy politycy partii rządzącej oglądają Mikołaja Kopernika na telebimie w Manufakturze.

sobota, 10 września 2011

Samotność wiceprezydenta

Życie jest ciężkie i niesprawiedliwe - powiedział każdy, kto jednego dnia kupił coś drogo aby nazajutrz tę samą rzecz ujrzeć solidnie przecenioną. Ale co ma powiedzieć wiceprezydent, których chciał dobrze tylko, że z niejasnych przyczyn jakoś nie wyszło dobrze?

A przecież wiadomo! Najciemniej jest pod latarnią! I co, nie było? Teraz zaprzeczamy przysłowiu, pod latarnią znów widno i tylko jedna nauka płynie z tej smutnej sytuacji: jak śpiewała Hanna Banasze... Banaszak chciałem napisać "w moim magicznym domku / wszystko się zdarzyć może..."

Trochę strach.

wtorek, 6 września 2011

Życzenia dla Juli

Moja zacna koleżanka, Julita Czernecka - kobieta sukcesu, którego jest autorką! - obchodzi dziś swoje 19 urodziny. Któryś raz z kolei i zupełnie nieważne który ;) Jako osoba prawego charakteru Julka twierdzi, że wszystko już właściwie ma, więc sformułowanie życzeń przychodzi jej z pewnym trudem. Legomeny wiedzą oczywiście lepiej niż pani doktór od socjologii i dlatego wymyśliły życzenie same: Oby po publikacji książki, co już niebawem tak się zmienił stan posiadania:

Najlepszego!

PS. laptop w tle był gratis z motorówką.
PS. dwaj faceci byli gratis z laptopem

niedziela, 4 września 2011

Balowicze do mioteł!

Bananowa młodzież, dziadostwo, hipsterstwo i bikiniarstwo! - tak w skrócie podsumowuje pan Stefan Zieleniec (56l.) - sprzątacz z firmy POLBŁYSK - osoby odwiedzające przesadnie tłumnie śródmieście Łodzi.
Za robotę się weźta a nie! Pikniki, zabawy, wyjce na scenach! Uprasza się zatem o danie spokój i zaniechanie hałasów i wszelkiej aktywności na ulicy Piotrkowskiej. Nawet człowiek kababa nie może zjeść w spokoju...

piątek, 2 września 2011

Poszukiwacze węża z kieszeni

Podobno ogólne niezadowolenie mieszkańców sprawiło, że wiceprezydent Łodzi wycofuje się rakiem z decyzji o późniejszym włączaniu i wcześniejszym wyłączaniu latarni ulicznych. Dla dobra społecznego porzucamy kolosalne w skali miasta oszczędności! Taka dobroć. Tymczasem jeden z moich kolegów omal nie został okradziony nieopodal swojego domu, kiedy w egipskich ciemnościach napadło na niego dwóch żuli. Ot.

W każdym razie na wieść o tym, że z kieszeni wiceprezydenta uciekł wąż, Urząd Miasta delegował specjalnego inspektora, który poszukuje pożytecznego ze wszech miar gada. Niestety, wciąż jest ciemno i zadanie nie należy do najprostszych. Ale szukanie po omacku ma swoje niespodziewane skutki!

Na zdjęciu widać, że nasz zagubiony inspektor w łódzkim mroku znalazł nie tylko węża z kieszeni pana Banaszka, ale także Świętego Graala. Zamiast jednak błagać o natychmiastową reanimację Łodzi, dzielny biurokrata zażądał wiecznego żywota, co zostało mu dane.

Wymiana pokoleniowa w UMŁ została odwołana...

Nostalgia prawda...

A dziś tylko tak sobie, sentymentalnie i na poważnie. Oto mój pierwszy zestaw lego. Te ludziki - klasyczne dla serii space z lat 80' - dały początek manii, która przygasała ale , na szczęście!, nie wygasła ze szczętem. Na gwiazdkę 1985 r. dostałem ten malutki zestaw i nie umiałem się z nim rozstać. Są takie prezenty, których się nie zapomina :) A teraz, kiedy porównuję ten drobiazg z ilością rozmaitych wielkich i małych zestawów lego, którymi bawią się moje dzieciaki myślę, jak się wszystko pozmieniało. Dziś pewnie luksusowy PEWEX, w którym moja mama zakupiła komplet miniaturowych astronautów wyglądałby jak ubożuchny sklepik. Ale umieliśmy się cieszyć z byle czego. A czy dziś umiemy, tego nie jestem pewny.

czwartek, 1 września 2011

Obiecanki, cacanki a rynkowi

starość.

Uwierzcie, że znakomici społecznicy nie potrafią docenić wagi sofistycznych na pierwszy rzut oka dysput. Np. podczas prac komitetu ds. Księżego Młyna irytowali się dyskusją, co to właściwie jest Księży Młyn. Ok, jako dzieciak faceta, który się na KM wychował rozumiem zdziwienie. Ale w przypadku Starego Rynku rzecz już nie jest tak oczywista. Po pierwsze, nie mieszkał tam nikt z rodziny. Po drugie, ustalenie, czy Stary Rynek jest STARY ma zasadnicze i kluczowe znaczenie! Bo jak to, do czorta, remontować i rewitalizować coś, co jest nowe? Bez sensu!

Na zdjęciu: wyborca przygląda się projektom architektonicznym podczas debaty pt. Stary Rynek - stara śpiewka - nowe wybory!